Mimo że Ford w nieskończoność odkładał dzień debiutu Mustanga na europejskim rynku, to dziś ma realne powody do zadowolenia. Pierwszą partię egzemplarzy zarezerwowaną dla Starego Kontynentu sprzedano w 1 minutę.

Amerykanie kazali czekać nam na Mustanga przez lata

Ford Mustang to prawdziwe złoto eksportowe Stanów Zjednoczonych. Masywna sylwetka, ponadprzeciętne osiągi i potężne jednostki napędowe pod maską to coś, czego nie potrafili odmówić sobie także Europejczycy. Dlaczego?

500 Mustangów, które było partią testową, aby sprawdzić, czy rynek europejski zapewni odpowiednią sprzedaż Fordowi rozeszło się w ciągu niespełna 1 minuty od chwili udostępnienia specjalnego formularza zamówień na stronie producenta.

Amerykanie pochwalili się, że zdecydowaną większość zamówień stanowiły oszczędniejsze Mustangi z jednostkami 2,3 EcoBoost, a nie tak jak pierwotnie prognozowano – 5,0 l V8.

Autor

Barbara Zadrożna
Barbara Zadrożna
Jest doświadczoną dziennikarką i redaktorką w tematycznych serwisach. W BB Motor specjalizuje się w nowinkach motoryzacyjnych. Jeśli czegoś nie jest pewna - będzie drążyć informacje aż do źródła. Prywatnie posiada dwa psy i jednego kota!
3 Komentarzy
  1. Jedno z najbardziej pożądanych przeze mnie aut w historii. Niesamowita, ponadczasowa sylwetka, świetne osiągi, no i tek dźwięk 5-litrowego V8 to coś, obok czego po prostu trudno przejść obojętnie. Nie będę ukrywał – sam zastanawiam się nad zakupemm, bo gdyby policzyć, że w Polsce za kwotę 150,000 złotych można mieć najwyżej dobrze wyposażoną Skodę Superb albo VW Passata, to taki 5-litrowy potwór w zasadzie deklasuje każdą konkurencję. Co prawda na razie nie mam jeszcze kasy odłożonej, ale przynajmniej wiem na co powinienem zbierać. Czas zakasać rękawy i do roboty. Pozdrawiam, Tolek.

  2. Wygląda niesamowicie, zresztą poprzednia generacja też mi się bardzo podoba. Może już nie tak, jak jeszcze kilka lat temu, to w cenie powiedzmy tych 50,000 złotych nie widzę żadnej innej, ciekawszej opcji. Oczywiście Mustanga trzeba sprowadzić we własnym zakresie, bo 90% tego, co jeździ po Europie to auta po mega dużych zdarzeniach drogowych.

  3. Ja sam ostatnio chciałem wziąć Mustanga z 2006 r. z silnikiem 4,0 V6 za około 48,000 złotych, ale nie mam pewności, czy byłoby mnie stać na bieżące serwisowanie tego auta. Części mimo wszystko są trudno dostępne – nie ma co się oszukiwać.

Skomentuj gość Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *