Mimo że nikt nie spodziewał się, że VW rzeczywiście wprowadzi do sprzedaży Passata B8, to wiele wskazuje, że tak się stanie. Ta masywna limuzyna w wersji GTE zadebiutuje podczas najbliższych targów w Paryżu.

Czy Passat GTE pozytywnie zaskoczy rynek? Bez wątpienia

Dziś wiadomo już, że VW Passat B8 GTE ma bazować na hybrydowym układzie napędowym. Pod maską wyląduje dobrze znana nam jednostka benzynowa 1,4 TSI, która będzie współpracowała z silnikiem elektrycznym – odpowiednio o mocach 156 i 115 KM. Ostatecznie Passat GTE będzie dysponował mocą 218 KM. Producent podaje, że w takiej konfiguracji ta duża limuzyna ma spalać średnio 2 litry na każde 100 kilometrów, a to znacznie mniej niż jeszcze do nie dawana szacowali analitycy.

Passat GTE ma przyspieszać do prędkości 100 km/h w czasie ok. 8 sekund.

Pod względem wizualnym, Passat GTE niewiele różni się od wersji konwencjonalnych. W standardzie mamy tutaj lampy tylne i reflektory wykonane w technologii LED, a także zmodyfikowany grill oraz kilka charakterystycznych emblematów w środku i na zewnątrz.

Auto zostanie oficjalnie zaprezentowane podczas Salonu Samochodowego w Paryżu. Więcej informacji na temat Passata GTE już w przyszłym tygodniu na łamach naszego serwisu motoryzacyjnego.

A Wam jak się podoba?

Autor

Barbara Zadrożna
Barbara Zadrożna
Jest doświadczoną dziennikarką i redaktorką w tematycznych serwisach. W BB Motor specjalizuje się w nowinkach motoryzacyjnych. Jeśli czegoś nie jest pewna - będzie drążyć informacje aż do źródła. Prywatnie posiada dwa psy i jednego kota!
3 Komentarzy
  1. Konfiguracja stylistyczna bardzo mi się podoba, jednak jeśli chodzi o mechanikę, to jestem zdecydowanie przeciw wszystkim rzekomo ekologicznym rozwiązaniom technologicznym. Nie dość, że te auta są nieporównywalnie droższe od tradycyjnych wersji, to ich eksploatacja też pozostawia wiele do życzenia. Założę się, że po tych 15 latach, Passat GTE będzie prawdopodobnie do zezłomowania, bo koszt zakupu nowych ogniw akumulatorowych przewyższy wartość całego auta.

  2. Zgadzam się w 100% z tym co napisałeś. Niestety, ale motoryzacja dąży do samozniszczenia. Zamiast zrobić coś, żeby np. silnik wolnossący o prostej konstrukcji np. 3,0 l V6 był w zasięgu przeciętnego zjadacza chleba tak, jak ma się to w Stanach Zjednoczonych, to w Europie wszystko musi oczywiście wyglądać na odwrót. Małe, nadmiernie przeciążone silniki, skomplikowane technologicznie układy hybrydowe, masa elektroniki i całego tego zbędnego sprzętu, który nie tylko podwyższa cenę początkową, ale i dalszej eksploatacji w czasie.

  3. Dajcie spokój z tymi hybrydami – produkcja ogniw i ich eksploatacja wyrządzają środowisku znacznie więcej szkód niż spalanie benzyny w silniku spalinowym. Skoda, że nikt tego nie rozumie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *